Od ostatniej relacji trochę minęło, co nie znaczy, że Defek stał na koziołkach.
Na uzupełnienie historii niedopowiedzianych może przyjdzie czas i okazja, a dziś prawie "aktualne".
Oto poniżej zdjęć kilka z wyprawy na Czarną Górę, widzianej z mojej perspektywy.
Po krótkim serwisie, nasz mały konwój gotowy był do drogi.
Start z poziomu ok. 897 mnp. z parkingu powyżej Przełęczy Puchaczówka
Trasa wielce urozmaicona, ale obiektywnie przyznać trzeba, że w dużej swojej części dość ciężka. Szczęśliwie pogoda była dla nas łaskawa i przyczepności nie brakowało, inaczej było by ... inaczej.
Dotarcie na szczyt (1204 mnp.) trochę nam zajęło. W sumie to jakieś 3 godziny. Głównie to ślamazarzyliśmy się za sprawą Tomyego, który musiał objechać prawie każdy kamień, a że z pamięcią u niego ... , to do niektórych wracał po trzy razy
Powrót, to była już jazda na rympał - czas zjazdu ok. jednej godziny. No cóż mogę powiedzieć, głód robi swoje
Szczęśliwy powrót w pełnym składzie, bez usterek. Na podjeździe każdy podmienił tylko jeden pakiet.
Wypad należy uznać za udany, nawet pomimo okoliczności takiego, a nie innego towarzystwa